Bydgoszcz okiem poznanianki – pisze Karolina Leśnik
Z zaciekawieniem przyglądam się bydgoskim ulicom i poszczególnym budowlom wskazującym na złożoną historię miasta. Staromiejska zabudowa Fordonu, obiekty hydrotechniczne, koszary, secesyjne kamienice, ale i „braki”. Z kolei największym kulinarnym zaskoczeniem była zupa owocowa z kluskami serwowana podczas Wigilii
pisze Karolina Leśnik*W Bydgoszczy mieszkam od ośmiu miesięcy. Zanim zadecydowałam o przeprowadzce, byłam tu trzy razy – w związku ze współpracą z jednym z oddziałów Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego oraz przy okazji konkursów na stanowisko dyrektora Galerii Miejskiej bwa.
Cały czas jestem na etapie poznawania miasta - w czasie spacerów, podczas rozmów z różnymi ludźmi (Bydgoszczanami i turystami), jak również w trakcie pracy nad kolejnymi projektami artystycznymi, które przygotowujemy z zespołem. To stopniowe zagłębianie się w historię miasta i jego mieszkańców jest bardzo fascynujące i utwierdza mnie w przekonaniu, że rozwijam swoją wiedzę i kompetencje.
Od początku bardzo dobrze poczułam się w Bydgoszczy. Mimo, że wcześniej często i intensywnie podróżowałam, od urodzenia związana byłam głównie z Poznaniem. Pamiętam, że tuż po ogłoszeniu wyników konkursu miałam pewne obawy o to, jak żyć mi się będzie w nowym miejscu - w wynajętym mieszkaniu, wśród lokalnej społeczności. Wszystko bardzo szybko i sprawnie się poukładało. Dzięki znajomym pierwsze mieszkanie, które obejrzałam stało się moim „domem”.
Lubię je bardzo. Jest przytulne i jasne, z widokiem na stare kamienice, zaułki i podwórka. Znajduje się nieopodal galerii, dzięki czemu do pracy mogę chodzić pieszo, podobnie jak w Poznaniu.
Podczas dalszych podróży po Bydgoszczy korzystam z aplikacji w telefonie. Trochę to śmieszne, ale pozwala mi to na oszacowanie odległości między niektórymi miejscami, bo z tym mam ciągle problem. Nie sądziłam wcześniej, że Bydgoszcz jest tak rozległa. Dopiero przy okazji podróżowania, choćby pociągiem do Torunia, odkryłam „całkiem sporą” ilość stacji kolejowych w obrębie miasta.
Historię rozbudowy aglomeracji i powstawania kolejnych osiedli w latach 60. i 70. poznałam z kolei podczas pracy nad wystawą poświęconą Ildefonsowi Bańkowskiemu (otwarcie nastąpi na jesieni 2017) i lekturze wspomnień napisanych przez Barbarę Bańkowską („Urbanistyka i ja”). W części publikacji poświęconej bydgoskiemu okresowi, autorka wnikliwie opisuje zmiany, jakie zachodziły w przestrzeni miasta. To wówczas powstał charakterystyczny budynek Galerii Miejskiej bwa. Jego oszczędna bryła zaprojektowana w duchu modernizmu, przepiękne kręte schody znajdujące się wewnątrz, wyeksponowane poprzez okna od strony parku to elementy przypominające o popularnych koncepcjach związanych z projektowaniem tamtych czasów. Świadczą one również o rozmachu podjętych działań, dzięki, którym Bydgoszcz zyskała trzecią co do wielkości przestrzeń wystawienniczą w Polsce (wśród budynków BWA).
Mam nadzieję, że w bliskiej przyszłości uda się odświeżyć i uporządkować to miejsce. Sąsiedztwo innych zabytkowych budynków mieszczących się w obrębie ulicy Gdańskiej oraz duży i piękny park tworzy przestrzeń z wielkim potencjałem.
Uczestnicząc w wydarzeniach związanych z kulturą poznaję lokalne tradycje. Czasem zupełnie niespodziewanie odkrywam ich istnienie. Tak było w grudniu, przed świętami, kiedy przy okazji oglądania występów lokalnych grup taneczno – wokalnych zdałam sobie sprawę, że poza tym, iż zmieniłam miasto zmieniłam również województwo. I region. Pojawiły się nieznane mi dotąd melodie, stroje ludowe i tradycje związane z kuchnią – dużym zaskoczeniem była zupa owocowa z kluskami serwowana podczas Wigilii.
Czasem po kilkudniowej nieobecności, kiedy wracam do Bydgoszczy mam wrażenie, że jest tu inne powietrze. I że ptaki morskie częściej się tu pojawiają. Lubię myśleć, że jestem bliżej Północy - w mieście związanym z wodą. I dobrze mi się tutaj żyje.
*
Bydgoszcz okiem poznanianki – pisze Karolina Leśnik
Reviewed by KochamBydgoszcz
on
14 marca
Rating:

