Na początku był Bond. James Bond. O "Kandydatach śmierci" pisze Jarosław Jaworski

Zaczęli od amatorskich parodii Jamesa Bonda kręconych telefonem komórkowym. Skończyli na nagradzanym serialu o dorastaniu w Bydgoszczy. O „Kandydatach śmierci"

pisze Jarosław Jaworski*




Tytuł „Kandydaci śmierci” może nie brzmi zbyt przyjaźnie, ale to jedno z najciekawszych zjawisk artystycznych związanych z Bydgoszczą. Od kilku lat w każde wakacje grupa młodych ludzi z naszego miasta kręciła kolejne odcinki thillero-horroru. Obejrzane razem, części od 1 do 8 tworzą ciekawy dokument o dorastaniu z filmem w tle.

O „Kandydatach śmierci” słyszałem już kilka lat temu. Fajna zabawa chłopaków związanych z Bydgoską Kronika Filmową, którymi opiekował się jeden z jej twórców, Maciej Cuske. Ekipa stworzyła nową „świecką tradycję” i co roku w wakacje kręciła film. Od 2013 powstawali kolejni „Kandydaci”. Ale co w nich jest właściwie takiego ciekawego?



Bydgoski „Boyhood”

W kwietniu w Miejskim Centrum Kultury obejrzałem ostatnie 3 odcinki tej serii: „6”, „7” i „8”. Ktoś powie: „czemu się tak ekscytujesz serią amatorskich zabaw z kamerami?”. Dlatego się „ekscytuję”? Bo seria zrealizowana dzięki wsparciu i ojcowskiej cierpliwości Maćka Cuske, stała się niezwykle ciekawym dokumentem pokazującym dorastanie i rozwój artystyczny grupy młodych Bydgoszczan.

Kilka lat temu światowe festiwale i kina studyjne w Polsce triumfalnie odwiedzał film „Boyhood” w reżyserii Richarda Linklatera. Niesamowita produkcja, kręcona przez 12 lat (od maja 2002 do października 2013) pokazująca niemalże „na żywo” dorastanie i wchodzenie w dorosłość chłopca o imieniu Mason.

Widzowie śledzili jego losy jako dzieciaka, nastolatka, czy w końcu młodzieńca, który urwał się już z domu. Krytyka zachwycała się filmem i potężnym wysiłkiem, jaki włożył reżyser. Film zdobył Srebrnego Niedźwiedzia w Berlinie, 3 Złote Globy i BAFTA.

Bez wielkich budżetów w Bydgoszczy mamy niemalże to samo. Kręconą przez 5 lat serię – dokumentującą dorastanie grupy młodych ludzi znad Brdy. Kiedy zaczynali, byli 14-letnimi dzieciakami, co dokumentują zdjęcia z planu i „Kandydaci śmierci I”. Ostatni odcinek zrobili już jako 20 - letni faceci.

Widać też „dorastanie” techniczne. Od amatorki i domalowywanych wąsów, po zaskakująco profesjonalne (patrząc na budżet) operowanie kadrem, światłem, scenografią i postaciami aktorów w „Kandydatach 8”. Nie ma się co dziwić. Staszek Cuske jest już studentem wydziału operatorskiego Wydziału Radia i TV w Katowicach. O dojrzałości twórców świadczy też podejście do swojego „dzieła”. Jakie?

Na początku był Bond. James Bond.

O tym jak to się zaczęło opowiadali redaktorce Monice „Monie” Grabarek z Bydgoskiego Informatora Kulturalnego 4 lata temu po premierze „Kandydatów I” - Rafał Waraczewski: - "To była piąta, może nawet czwarta klasa podstawówki, kiedy zacząłem się bawić telefonem komórkowym mojej mamy i coś tam sobie nagrywać. Najpierw dla samego siebie, a potem pokazywałem te filmiki Stasiowi i Adrianowi, wtedy narodził się pomysł, by wspólnie coś nagrać. No i się zaczęło".

Pierwsze powstawały oczywiście amatorskie parodie Jamesa Bonda - któż nie próbował ich robić! Ale potem zrobiło się poważnie: - "Dostałem kamerę na gwiazdkę i podeszliśmy do tematu bardziej poważnie. Wtedy powstały nasze pierwsze projekty, a potem był wyjazd z panem Maciejem, tatą Stasia, na którym powstała pierwsza część "Kandydatów Śmierci" - podsumował wtedy Rafał.

Zdrowy dystans pomaga

Starsi o 4 lata filmowcy Rafał Waraczewski, Staś Cuske i Adrian Weber, znowu rozmawiali z Moniką, dla nowego, kwietniowego numeru BIK-u. Rafał tak odpowiedział na pytanie, czym są dziś dla nich „Kandydaci”?: „Po latach robienia kolejnych Kandydatów cały czas sądzę, że jest to świetny sposób na spędzenie wakacji i pretekst, byśmy mogli się spotkać na dłuższy czas i stworzyć kolejny film”. Piękna odpowiedź - bez "gwiazdorzenia", ze zdrowym dystansem.

To jest piękne, że chłopaki traktują to co robią w zdrowy sposób. A mogliby zacząć brykać w stronę "fejmu", bo przecież przywożą w barwach Bydgoskiej Kroniki Filmowej i Wajdaschool, pierwsze nagrody festiwalowe!

Klimat wakacyjnych „plenerów filmowych z horrorem" najlepiej odda chyba esej Macieja Cuske nt. realizacji "Kandydatów" 6.7 i 8 zamieszczony w Bydgoskim Informatorze Kulturalnym. A was zapraszam do oglądania „Kandydatów” w sieci. Znajdziecie ich na YouTube.

*


Na początku był Bond. James Bond. O "Kandydatach śmierci" pisze Jarosław Jaworski Na początku był Bond. James Bond. O "Kandydatach śmierci" pisze Jarosław Jaworski Reviewed by KochamBydgoszcz on 24 kwietnia Rating: 5
Obsługiwane przez usługę Blogger.