DAG Bromberg: przecież można więcej – pisze Piotr Cyprys

Muzeum powinno być żywym obrazem minionego czasu, a nie internetową kawiarenką ze zdjęciami na ścianach. To najwyższy czas, żeby zrewidować przyjętą koncepcję tak, aby wysiłek odkrywców DAG Fabrik nie poszedł na marne. 

pisze Piotr Cyprys*



Na samym wstępie – małe wyznanie: nie jestem muzealnikiem.

W 2007 roku byłem w grupie osób, które miały cel upowszechnienia dla zwiedzających tego, co zostało zachowane po fabryce materiałów wybuchowych DAG Bromberg na terenie dawnego Zachemu. 
Pozostałości były o tyle ciekawe, że znajdowały się w stanie prawie nienaruszonym od momentu opuszczenia ich przez Rosjan, którzy  w 1945 roku wywieźli wyposażenie fabryki w ponad 1 tys. 400 wagonach.

Do chwili, gdy podjęliśmy się naszego zadania, zwiedzanie możliwe było ze specjalnymi przepustkami dla uprawnionych osób, turystom trudno było dostać się do byłej fabryki.
Nasz pomysł zorganizowania wycieczek w ramach cyklu Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy „Bydgoszcz za zamkniętymi drzwiami” polegający na zwiedzaniu części zachowanych budynków linii produkcyjnej nitrogliceryny spotkał się z dość znacznymi barierami wynikającymi z lokalizacji obiektów.  Był moment, że poszukiwaliśmy masek przeciwgazowych dla uczestników wycieczki (dwie tury - ok. 50 sztuk), gdy je znaleźliśmy, zdrowy rozsądek zwyciężył i zmieniono marszrutę autobusu, który wiózł zwiedzających. 

W naszej wizji zwiedzania pozostałości fabryki był też udział grup rekonstrukcyjnych z zabytkowym samochodem, które miały podkreślić przeszłość tego miejsca. Wzmocnieniem miały być również efekty akustyczne rozmieszczone na terenie zwiedzanych budynków.

Zwiedzanie DAG - 2007 rok.

Po uporaniu się z szeregiem problemów, udało się zrealizować zwiedzanie, a zainteresowanie przerosło wszelkie oczekiwania: było 7 grup po około 30 osób. Byłoby ich więcej, gdyby nie ograniczenia. Lista osób miała być przekazana w celu uzyskania pozwolenia na wejście.

Po takiej prezentacji władze miasta zainteresowały się masowym udostępnianiem obiektów i znaleziono środki na przygotowanie obiektów do zwiedzania.
Tajemnicą pozostaje fakt, że wizje pierwszych odkrywców dotyczące prezentacji znacząco rozminęły się z wizją muzealników.  Nie wiem czemu przypisać usunięcie oryginalnych napisów czy demontaż pozostałości instalacji.  Muzeum Okręgowe im. L. Wyczółkowskiego przejęło obiekty i stało się ich zarządcą.

Kontrowersyjne (szczególnie dla „poszukiwaczy przygód”, do których się zaliczam) zagospodarowanie zachowanych budynków mogłoby zostać częściowo skompensowane poprzez odpowiednie udostępnienie pierwszej linii produkcyjnej, która podobno jeszcze nie przeszła „modernizacji”. Chciałbym jeszcze raz doznać tego dziwnego uczucia przeniesienia w czasie. Tylko czy to jeszcze jest możliwe? Czy taką wizję ma też dyrektor Muzeum?

Wracając do czasów współczesnych, miałem okazję jeszcze raz odwiedzić DAG, ale już w grupie z przewodnikiem oglądając to, co przygotowano dla turystów.
Pomijając szereg drobnych spraw wspomnę o dwóch najważniejszych, które nasuwają się po obejrzeniu ekspozycji.

W sali prezentującej uzbrojenie, obok replik karabinów można zobaczyć olbrzymie fotografie czołgów, pojazdów, ciężarówek  z czasów wojny - tutaj nastąpiła refleksja związana z Muzeum Wojsk Lądowych w Bydgoszczy.  Takie eksponaty w swoich zbiorach posiada MWL, część jest zgromadzona na Osowej Górze, trudna do obejrzenia dla turysty, część użyczona do innych placówek muzealnych poza Bydgoszczą  i  - jak się tłumaczy od lat - nie można ich wyeksponować w Bydgoszczy, gdyż nie ma na to warunków.

Co stoi na przeszkodzie, aby w ramach współpracy taka ekspozycja powstała na terenie DAG? Olbrzymi teren, duże kubaturowo obiekty zapewniłyby właściwą ekspozycję, uatrakcyjniłoby to, co dotychczas przygotowano dla turystów.
Nie wiem, jak mocno trzeba jeszcze zachęcać obu dyrektorów dojeżdżających do Bydgoszczy z Torunia, aby znaleźni wspólną drogę do takiej ekspozycji, tym bardziej, że dyrektor Muzeum Wyczółkowskiego zasiada w Radzie Muzealnej MWL.

Ekspozycja MWL - Osowa Góra

Ekspozycja DAG


Drugą ważną dla mnie sprawą jest zastąpienie replikami fotografii instrumentów pomiarowych, które znajdują się w budynku nitracji. Przecież koszt odtworzenia chociażby jednego małego fragmentu takiej instalacji nie jest aż tak znaczącym wydatkiem, aby nie mógłby być zrealizowany. Wydaje się, że zabrakło wizji do zrealizowania takiego zamierzenia postulowanego od początku przez „odkrywców” DAG.

Nie wiem, czy takie spojrzenie na ekspozycję muzealną wpisuje się w wizje obecnego jego dyrektora, gdyż większość ekspozycji Muzeum Wyczółkowskiego to przecież dzieła sztuki, które nie wymagają takie oprawy. Dlatego też pozwoliłem sobie na takie sugestie zwykłego „zjadacza chleba”, dla którego muzeum powinno zachowywać ślady przeszłości i przy okazji takich „odkryć” jak DAG pełnić rolę poznawczą.

Muzeum powinno być żywym obrazem minionego czasu, a nie internetową kawiarenką ze zdjęciami na ścianach.
To najwyższy czas, żeby zrewidować przyjętą koncepcję tak, aby wysiłek odkrywców DAG Fabrik nie poszedł na marne. 

*

   

        
  
 
DAG Bromberg: przecież można więcej – pisze Piotr Cyprys DAG Bromberg: przecież można więcej – pisze Piotr Cyprys Reviewed by KochamBydgoszcz on 10 maja Rating: 5
Obsługiwane przez usługę Blogger.