Zuza kocha życie – o niepełnosprawnej suczce z bydgoskiego Schroniska pisze Izabella Szolginia

Najpierw pełzanie po trawie. Jakieś trzy, cztery minuty. Potem ćwiczenia na „pałkach podwójnych”. Leciutki balans z właściwym ustawianiem łap i próba zrobienia kilku małych kroków. To codzienna rehabilitacja. Bo wózek inwalidzki do ekstremalnie szybkiego biegania Zuza dostaje tylko na weekendy

pisze Izabella Szolginia*



Zuza to czteroletnia nieduża psinka rasy beagle. I jak to Beagle – to istny wulkan energii. 
Codziennie poddaje się zabiegom rehabilitacyjnym pod okiem specjalisty – doktora Marka Rudnickiego. Najpierw pełzanie po trawie. Jakieś trzy, cztery minuty. Potem ćwiczenia na „pałkach podwójnych”. Leciutki balans z właściwym ustawianiem łap i próba zrobienia kilku małych kroków. Wózek inwalidzki do ekstremalnie szybkiego biegania Zuza dostaje tylko na weekendy.

Kiedyś spotkało ją nieszczęście - uległa wypadkowi komunikacyjnemu. U tak żywiołowych psów o to nietrudno. Stało się. Paraliż tylnej części ciała. Po tomografiach i rezonansach – operacja, rehabilitacja i kilka miesięcy chodzenia o własnych siłach. Potem znów upadek ze zwykłej kanapy i powrót kalectwa. Pieluchy….

Opiekun Zuzy dbał o Nią bardzo i był z nią bardzo związany. Koleje losu spowodowały, że musiał rozstać się z psem. Smutne to bardzo. I w tym konkretnym przypadku nie nam oceniać ani tym bardziej potępiać opiekuna. Wysłuchałam historii Pana Zuzy i zrozumiałam, że jesteśmy ostatnią deską ratunku dla tego nieszczęśliwego stworzenia.

Akurat przed przybyciem do Schroniska, Zuza zniszczyła sporządzony własnoręcznie przez Pana wózek inwalidzki. Wiadomo, beagle to energetyczne pieski. Przypomniałam sobie, że na strychu Schroniska mamy wózek inwalidzki dla średniego psa. Dostałam go kiedyś i czekał na „swojego” psa.
Zuza szybko nauczyła się biegać na „nowych kółkach”. Na filmiku można zobaczyć jak śmiga na tym urządzeniu o dopasowanej uprzęży i stabilnych kółkach.


Kiedyś mieliśmy tu niepełnosprawnego Jogiego. Internauci znają jego historię. Był to kilkumiesięczny szczeniak z wadami genetycznymi. Prosiliśmy doktora Marka Rudnickiego, ortopedę, by pomógł pieskowi, ale powiedział, że przy tylu wadach raczej zrobić się już nic nie da. Jogi miał zmiany w kośćcu i stawach. Musieliśmy karmić Go łyżką, a i tak prawie wcale nie przyswajał pokarmu. Nie miał szans na prawidłowy rozwój, a nawet na przeżycie. Okazało się, że nie ma dla niego ratunku. Po wielu próbach pomocy Jogiemu, po kilku miesiącach piesek odszedł...

Pan doktor Rudnicki obiecał nam, że rehabilitację, którą miał zastosować Jogiemu wykona u innego potrzebującego psa. Przypomniałam sobie o tym i zadzwoniłam do doktora.

- Doktorze czy pamięta Pan o obietnicy?
- Tak. O jakiego psa chodzi?
- Mamy tu Zuzę, beagelkę, potrzebujemy dla niej diagnozy.


Doktor przyjechał, zbadał pieska i w końcu założył się ze mną o butelkę whisky, że Zuza stanie na nogach i może nawet będzie chodzić. Pomyślałam wtedy sobie:, „co ten doktor mówi? Przecież ona jest sparaliżowana od pasa w dół. To niemożliwe”.

A tymczasem niemożliwe zaczęło stawać się coraz bardziej możliwe. Suczka coraz dłużej staje na własnych nogach. Niestety, niezbyt kontroluje jeszcze czynności fizjologiczne.

Jesteśmy na długiej drodze do uzyskania, jako takiej sprawności tego dzielnego pieska. Można zapytać: czemu męczyć psa? My widzimy chęć życia Zuzy, Jej energię, uczucia psiej przyjaźni, którą darzy naszych wolontariuszy, załogę, a nawet doktora, który od Niej przecież tyle wymaga.

Pielęgniarze mają rozpisane zabiegi dla Zuzy - codziennie 4-5 razy suczka jest ćwiczona w staniu i delikatnym poruszaniu łapkami do przodu. Przeważnie z podparciem. Ale ostatnio nawet bez niego. Pielęgnacja takiego psa to duże wyzwanie. Trzeba stale utrzymywać zwierzę w czystości. Boks Zuzy jest wykładany codziennie matą przeciwpoślizgową tak, by suczka mogła dobrze odpychać się od podłoża.

Jesteśmy dobrej myśli. Jednak liczymy się z tym, że Zuza może zostać naszą stałą rezydentką. To miły piesek, przecież jeszcze jest taka młoda, w sile wieku.
Chociaż cierpliwość może zdziałać tutaj wiele, cudów się nie spodziewamy. Zuza znalazła u nas taką pomoc, jaką tylko możemy Jej zapewnić.

A Panu doktorowi Markowi Rudnickiemu dziękujemy. Działa u nas w ramach bezpłatnej pomocy. I jak sam mówi: „każdy przypadek kalectwa u zwierząt jest inny. A  nieszczęśliwe zwierzęta są dla mnie także nauczycielami. Pokory i cierpliwości”. 
Są one nauczycielami także dla nas, całej Załogi Schroniska.

*

Zuza kocha życie – o niepełnosprawnej suczce z bydgoskiego Schroniska pisze Izabella Szolginia Zuza kocha życie – o niepełnosprawnej suczce z bydgoskiego Schroniska pisze Izabella Szolginia Reviewed by KochamBydgoszcz on 31 maja Rating: 5
Obsługiwane przez usługę Blogger.