Jak oswoić miasto – pisze Anna Rembowicz-Dziekciowska

Większość z nas ma swoje terytorium, w którym czuje się komfortowo. Czasem to pokój, mieszkanie czy dom. Może warto się zastanowić nad tym, co zrobić, aby ta przyjazna przestrzeń była większa? Jak „oswoić” podwórko, ulicę, osiedle czy miasto? Co zrobić, aby mieszkańcy poczuli się tutaj wygodnie?

pisze Anna Rembowicz-Dziekciowska*


Ten problem w skali „makro” jest złożony: przede wszystkim praca, odpowiednie zarobki, mieszkanie.

Ale są też inne potrzeby, zaspokojenie których wpływa na poprawę komfortu życia: to potrzeba kontaktu z przyrodą, potrzeba kontaktów międzyludzkich czy potrzeba wspólnego uczestniczenia w atrakcyjnych wydarzeniach. I temu właśnie chciałabym dziś poświęcić parę słów.
Musimy zacząć tworzyć takie sprzyjające kontaktom społecznym przestrzenie.  Począwszy od przydomowego podwórka, poprzez parki osiedlowe, aż do ogólnodostępnych, wyłączonych z ruchu kołowego przestrzeni śródmiejskich. Takie przyjazne przestrzenie o znaczeniu ogólnomiejskim należy organizować w obrębie naszych dwóch obszarów staromiejskich (na Starym Mieście i w Starym Fordonie), w Śródmieściu  i nad rzeką.

Remonty kamienic i ulic, poprawa bezpieczeństwa, priorytet dla ruchu pieszego, to wszystko podnosi funkcjonalne i estetyczne walory przestrzeni publicznych w obszarach, które w niedalekiej przyszłości powinny stać się wizytówką Bydgoszczy.

To tu winno tętnić życie towarzyskie, tu powinniśmy spotykać się na kawę, czy uczestniczyć w organizowanych w naturalnej scenerii miasta wydarzeniach kulturalnych. To przytulne i pełne zieleni podwórka mogą stać się ulubionym miejscem kameralnych spotkań.

Prywatna inicjatywa sprawia, że takie miejsca już się w Bydgoszczy pojawiają. Bardzo cieszy mnie każde nowo urządzone podwórko, każdy wystawiony na chodnik, ozdobiony zielenią ogródek gastronomiczny. Jestem zdecydowaną zwolenniczką sukcesywnego wycofywania ruchu kołowego i parkowania ze staromiejskich uliczek. Zamiast samochodów dominować tu powinny malownicze, otwarte ogródki gastronomiczne, zamiast zapachu spalin - aromat kawy i pieczonego ciasta, zamiast odgłosu dudniących po bruku opon – cicho sącząca się muzyka, albo (w parkach czy nad rzeką) świergot ptaków.  Miejsca dla relaksu i wypoczynku, miejsca dla ludzi z wszystkich grup wiekowych, ale też miejsca, w których wszyscy mogą wysłuchać koncertów, obejrzeć spektakle uliczne czy filmy w letnim kinie.

Czy można takie działania wdrażać „odgórnie” systemem nakazowym? Nie.

Aby takie zmiany w funkcjonowaniu miasta zaistniały, potrzebne jest zgodne współdziałanie właścicieli nieruchomości, przedsiębiorców, zarządców, mieszkańców, Zarządu Dróg i wielu innych podmiotów. Ale cieszy, że te zmiany powoli następują. Na razie fragmentarycznie, krok po kroku.

Remontowane są kamienice, pojawiają się nowe ogródki, Bydgoska Wenecja staje się zagłębiem kulinarnym, przyciągającym coraz więcej Bydgoszczan i turystów. Gdyby tak jeszcze wycofać ruch tranzytowy z ul. Poznańskiej i przerzucić go na ul. Grudziądzką…
Gastronomiczna oferta Starego Miasta i Bydgoskiej Wenecji jest coraz bardziej atrakcyjna, a lokale oferujące swoim klientom widok na wodę cieszą się szczególną popularnością.



Trzeba zatem kontynuować proces otwierania się miasta na Brdę. To na nadrzecznych bulwarach, a nie na jezdniach powinny być organizowane zawody sportowe dla biegaczy czy rowerzystów. Wzdłuż rzeki można by spacerować, uprawiać jogging czy nordic walking. Tereny nadrzeczne winny stać się osią łączącą Bydgoszczan niezależnie od wieku, statusu społecznego czy materialnego.

Zapewnienie przestrzeni atrakcyjnych dla wszystkich grup wiekowych winno się zatem wiązać z realizacją ogólnodostępnych, pozbawionych barier architektonicznych  ciągów pieszych i rowerowych, ogólnodostępnych przystani i wypożyczalni sprzętu sportowego, kawiarni, restauracji i punktów gastronomicznych oraz  z urządzaniem nad rzeką terenów zielonych, wyposażonych w obiekty  rekreacyjno – wypoczynkowe.

Nie można tu również zapominać o ławkach, koszach na śmieci, lampach, czy dającym większe poczucie bezpieczeństwa monitoringu. Dla rodziców z małymi dziećmi i osób starszych, duże znaczenie ma rzecz tak (wydawałoby się) oczywista, jak dostępność do w-c. Często zapomina się o tym, a lokowanie indywidualnych, przypadkowych budyneczków pełniących taką funkcję, lub (co gorsza) ustawianie przenośnych toj-toji, wpływa negatywnie na estetykę przestrzeni. Wady takiego rozwiązania widoczne są chociażby na Wyspie Młyńskiej.  Ogólnodostępne, bezpłatne toalety powinny być lokowane w obiektach o innych funkcjach: np. gastronomicznych czy usługowych, ale takie rozwiązania nie będą możliwe bez współpracy władz miasta z indywidualnymi inwestorami, realizującymi swoje obiekty w sąsiedztwie terenów publicznych.



Nie odniesiemy sukcesu, jeśli nie będziemy ze sobą współpracować. Wspólnie ustalać trzeba priorytety, np. zapewnienie ogólnej dostępności i ciągłości terenów nadrzecznych wymagać będzie odsunięcia projektowanej zabudowy od nabrzeża na odległość, umożliwiającą realizację szerokich (umożliwiających ruch pieszy i rowerowy) bulwarów.

A co w zamian?  Tak urządzone tereny będą przyciągać mieszkańców, którzy przecież mogą być klientami lokowanych tu obiektów usługowych. Dobrze urządzona przestrzeń nadrzeczna stanowić też może dodatkowy walor dla zabudowy mieszkaniowej, zwłaszcza tej lokowanej na północnym brzegu rzeki - wtedy najbardziej eksponowane pokoje dzienne zyskają nie tylko pożądane w naszej strefie klimatycznej południowe światło, ale również widok na rzekę, zieleń i pięknie urządzone bulwary.
Rozmarzyłam się…

*

Jak oswoić miasto – pisze Anna Rembowicz-Dziekciowska Jak oswoić miasto – pisze Anna Rembowicz-Dziekciowska Reviewed by KochamBydgoszcz on 30 czerwca Rating: 5
Obsługiwane przez usługę Blogger.